Uczta w Krakowie, drożdżówka i powrót do korzeni
Spotkanie odbyło się w Krakowie, mieście, z którym Starmach jest silnie związana. „Miasto, które ma jakże bogatą tradycję kulinarną, miasto, z którego pochodzi i w którym mieszka, a nawet gotuje. Moja dzisiejsza gościni. Zapraszam na ucztę z Anną Starmach” – zapowiadała prowadząca.
Na stole pojawiły się lokalne wypieki.
Dla niej jednak najważniejsze są proste smaki:
Ja bardzo doceniam to, co takie z jednej strony najprostsze, a z drugiej strony jednak najtrudniejsze. Ja uważam, że dobre ciasto drożdżowe, tak kapryśne, tak humorzaste, to jest jednak rzecz najtrudniejsza na świecie i rzadko mam większą satysfakcję niż jak mi wyjdzie dobre drożdżowe.
Smaki dzieciństwa i rodzinne tradycje
Wspomnienia z dzieciństwa wracają do Starmach szczególnie przy drożdżowym: „Ja pochodzę z rodziny gotującej, ale niekoniecznie deserowej, więc ciasto drożdżowe było przygotowywane, jak myślę, w większości polskich domów, dwa razy w roku: Wielkanoc i Boże Narodzenie. Mama zawsze, która świetnie piecze, ale ponieważ robi to rzadko, to ją to kosztowało sporo stresu. Zawsze przeżywała: wyjdzie, nie wyjdzie, urośnie, nie urośnie. Nie róbcie przeciągów, żeby było ciepło, żeby były dobre jaja, żeby było dobre mleko”.
Rodzinne tradycje kulinarne sięgają jeszcze głębiej:
Moi dziadkowie pracowali w Krakowie na Starym Kleparzu. To jest najznakomitsze, najwspanialsze, najbardziej kolorowe i pachnące targowisko w Polsce. Tam pracowała jeszcze moja prababcia, a później babcia i dziadek. Przez lata sprzedawali warzywa i owoce. Babcia doskonale gotowała.
Czas na siebie i zmiana perspektywy
Po latach intensywnej pracy w telewizji Starmach przyznaje, że dopiero teraz uczy się dbać o siebie:
Ja tam pracowałam 12 lat, więc kawał czasu - bardzo się przez ten czas zmieniłam. 23-letnia dziewczyna czy tam 4, a 36 to dwie różne rzeczy. Więc jak przyszła ta przerwa, to de facto wcale nie przyszedł relaks, tylko też trochę przyszło nadrabianie 12 lat w kołowrotku. Oczywiście mowa tutaj o terapii, w której jestem i w której intensywnie pracuję. Dochodzę do pewnych wniosków, pewne rany leczę. Więc jest to na pewno intensywna praca nad sobą, ze sobą, dla siebie. Że to tak trochę metaforycznie, że zawsze gotowałam dla wszystkich, a teraz też zaczynam lubić gotować dla siebie.
Luksus codzienności i smak prostoty
Dziś Anna Starmach ceni sobie codzienne, drobne przyjemności: „To nie są odkrywcze rzeczy, bo teraz to moje życie składa się z małych elementów, małych radości, które mi wystarczają. Ja już miałam fajerwerki, ja już miałam czerwone dywany, ja już miałam wielkie formaty, więc mi teraz wystarczy mój mały format. Mówię tutaj o moim telefonie i Instagramie. Wystarczą mi moje przepisy, moja kuchnia. Tak mi dobrze na razie”.
O odwadze, zmianach i własnej drodze
Decyzja o zmianie ścieżki życiowej wymagała odwagi:
Nie wiem, czy teraz bym była taka odważna. Myślę, że byłoby mi trudniej zrobić aż tak wielki zakręt w swoim życiu. Też dlatego, że jestem mamą. Wtedy jakby nie miałam tych ograniczeń. Nie wiem, czy to był bunt. To było chyba po raz pierwszy od lat postawienie na siebie.