O czym jest „Wielki marsz”?
„Wielki marsz” to jedna z powieści Stephena Kinga, którą ten opublikował pod pseudonimem – Richard Bachman. Choć na pierwszy rzut oka fabuła może wydawać się nieskomplikowana, a nawet mało intrygująca, trzeba pamiętać, że nie bez powodu King jest jednym z najsłynniejszych pisarzy w skali świata. Nic w tej książce nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać.
Tytułowy „marsz” to cykliczne wydarzenie, które za każdym razem przyciąga tłumy zainteresowanych. Zasady są proste i bezwzględne: spośród ogromnej ilości ochotników wybiera się grupę chłopców, którzy wyposażeni jedynie w podstawowe zapasy, wyruszają w wędrówkę. Ta dla większości z nich okaże się ostatnią w ich życiu. Uczestnicy mogą ze sobą rozmawiać, ale muszą nieprzerwanie utrzymywać narzucone tempo. Zwolnienie grozi ostrzeżeniem, a po trzecim upomnieniu nastolatek ginie z rąk strażników. Wszystko dzieje się pod czujnym okiem Majora – bezlitosnego nadzorcy – oraz setek widzów, którzy kibicują z poboczy, obserwując ten makabryczny spektakl.
„Wielki marsz”: film, na który fani czekali kilkadziesiąt lat
Literacki pierwowzór ukazał się w 1979 roku, a dziewięć lat później narodziły się pierwsze plany na ekranizację. W rozmowach o reżyserze takiego dzieła typowano George’a A Romero („Noc żywych trupów”), lecz projekt finalnie nie został zrealizowany. W kolejnych latach kilkukrotnie temat wracał, padały nowe nazwiska osób, które miałyby stanąć za kamerą, ale żadna adaptacja wciąż nie powstała.
Wszystko zmieniło się dopiero teraz, kiedy to Francis Lawrence („Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia”) zobowiązał się do przeniesienia „Wielkiego marszu” na wielki ekran. Do odegrania głównej postaci – Garraty’ego – wybrano Coopera Hoffmana, w rolach innych uczestników obsadzono m.in.: Davida Johssona, Garreta Wareinga, Charliego Plummera czy Bena Wanga. Nie są to absolutni debiutanci, lecz ich twarze z pewnością jeszcze nie zdążyły opatrzeć się widzom, a to bardzo ucieszyło fanów książki.
Wyczekiwana produkcja dziś, 19 września, trafiła do polskich kin! To jak, jesteście gotowi na najdłuższy spacer w życiu?