W nocy poszedł na masaż. Rano już nie żył

W miniony weekend doszło do tragedii na tajskiej wyspie Koh Samui. Przebywający tam na wakacjach 43-latek zmarł kilka godzin po tym, jak przeprowadzono na nim usługę masażu tajskiego. Mężczyzna nie zdążył nawet wrócić do żony i dzieci.
fot. Shutterstock

Śmierć w Tajlandii: turysta zmarł po masażu

43-letni prawnik z Brisbane (Australia) przyjechał na wakacje na tajską wyspę Koh Samuy. Towarzyszyła mu żona oraz dwójka dzieci. W niedzielę, 7 lipca, tuż po północy turysta wybrał się samotnie na tradycyjny masaż olejkami, który, według „Daily Mail”, kosztował go 400 bahtów (ok. 50 zł) za godzinę. Po zakończeniu usługi poprosił pracowników o możliwość odpoczynku na miejscu. Z informacji, jakie przekazała masażystka Premyupa, wynika, że po krótkiej chwili mężczyzna zasnął w jednym z prywatnych pokoi.

Kiedy skończyliśmy, powiedział, że chce się położyć i odpocząć. Zostawiłam go na chwilę, a kiedy wróciłam, nadal chrapał – padło.

Jak wyniki z relacji pracowników, chrapanie turysty było słyszalne jeszcze o godzinie 4 rano. Kilka godzin później okazało się, że człowiek nie żyje. O 7 rano na miejsce przybyli zawiadomieni funkcjonariusze policji.

Śmierć 20-latki na luksusowym jachcie. Ciało było rozebrane i zmaltretowane
Zagraniczne media podały przykre wieści. Na luksusowym jachcie znaleziono zmaltretowane ciało 20-letniej pracowniczki statku, Paige Bell. Zatrzymano już podejrzanego – to dwadzieścia lat starszy mechanik pokładowy z Meksyku.

Z wstępnych informacji wynika, że przyczyną śmierci mogła być niewydolność serca. Przy zmarłym znaleziono także woreczek z białym proszkiem – podejrzewa się, że to kokaina, jednak musi to potwierdzić analiza laboratoryjna.

To nie pierwsza śmierć po masażu tajskim

W ubiegłym roku świat obiegła informacja o śmierci 20-letniej wokalistki Chayady Prao-hom. Zmarła w szpitalu Udon Thani, znajdującym się w północno-wschodniej Tajlandii. Jej rodzina twierdziła, że stan zdrowia dziewczyny znacznie pogorszył się po tym, jak wybrała się na masaż do lokalnego studia. Ponoć chwilę po zabiegu odczuwała drętwienie i miała problemy z poruszaniem się. Zanim trafiła w ręce medyków doznała już paraliżu i nie mogła podnieść prawej ręki. Sekcja wykazała, że Chayada zmarła z powodu sepsy, infekcji grzybiczej, a także obrzęku rdzenia kręgowego
 

Czytaj dalej: